niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 3 "Poranny flirt"

Sophie

Nieznośny szelest rozbrzmiewał boleśnie w mojej głowie. Suchość w moich ustach była nie do wytrzymania, lecz nie miałam siły by zdobyć się na podniesienie z łóżka. Wczoraj czułam się idealnie, lecz moje pięć minut zapomnienia minęło. Wczorajsza wolność od problemów zniknęła a wszystko wróciło z podwojoną siłą zawrotami głowy, mdłościami i bólem. Nienawidziłam tego uczucia. To nie pierwszy raz kiedy męczy mnie kac, ale za każdym razem obiecuje sobie, że to się już nigdy nie powtórzy. Nie dotrzymałam obietnicy.
Otworzyłam powoli oczy, próbując przyzwyczaić je do światła. Spojrzałam w sufit, ale moment to nie jest mój sufit. Zszokowana zaczęłam rozglądać się po pokoju kiedy poczułam czyjąś rękę owijającą się wokół mojej talii. Spojrzałam w bok i ujrzałam umięśnioną klatkę piersiową pokrytą kilkoma tatuażami. Mój wzrok zsunął się niżej na bokserki, w które jedynie był ubrany chłopak. Odsunęłam szybko swoją pościel sprawdzając czy ja w odróżnieniu od niego jestem ubrana. Westchnęłam z ulgą widząc moje ukochane ubrania.
-Dzień dobry – szepnął zachrypniętym głosem chłopak.
Przeniosłam swój wzrok na niego. Chłopak uważnie mi się przyglądał rozbawiony przez moje zachowanie.
-Um.. Cześć? - mruknęłam cicho, trzymając się jedną dłonią za głowę.
-Boli cię głowa? Przyniosłem ci wody i tabletkę – uśmiechnął się lekko, podnosząc tackę z stolika.
Wszystkie wydarzenia z wczoraj przemknęły przez moją głowę. Płacz, alkohol, taniec pocałunek i.. pustka. Po pocałunku czuję jakby film się urwał. Nie wiedziałam co się dalej działo i jak się tutaj znaleźliśmy. Nie miałam pewności czy nie popełniłam jakiś głupstw a to było najgorsze. Odebrałam tabletkę i wodę od Justina, od razu ją popijając.
-Pamiętasz co się wczoraj działo? Jakieś miłe szczegóły? - uśmiechał się głupio.
-C-co? Jakie miłe szczegóły? - pomyślałam, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że powiedziałam to głośno.
Blondyn delikatnie zaczął się do mnie przysuwać, delikatnie nawilżając swoje usta.
-Naprawdę nie pamiętasz? - westchnął, wpatrując się w moje oczy.
-Czego nie pamiętam? - zapytałam zdezorientowana i coraz bardziej sfrustrowana swoją niewiedzą.
-W takim razie muszę ci przypomnieć – przysunął się bardzo blisko mnie tak, że czułam jego oddech na swoich ustach. Chłopak powoli przymknął oczy, kiedy delikatnie musnął moje usta co powoli przerodziło się w pocałunek pełen delikatności. Jego miękkie usta idealnie całowały moje kiedy ja odwzajemniłam jego ruch. Czułam się cudownie kiedy motylki ponownie pojawiły się w moim brzuchu. Pocałunek był tak samo cudowny jak wczoraj, lecz ten czułam jakby był bardziej prawdziwy. W tym momencie przypomniało mi się,że w domu jest mama i zapewne zabije mnie za brak bycia w domu wczorajszej nocy.‏
Odsunęłam się lekko od miękkich i ciepłych ust Justina.
- J-ja muszę..muszę iść do domu‏.
-Dlaczego? Dopiero się obudziłaś - pogładził delikatnie moje ramię.
- M-mam pilne sprawy..wieesz jestem trochę zaganianą osiemnastolatką -zachichotałam nerwowo starając się kryć moją panikę przed reakcją mamy.
-Możesz to przełożyć, jeden dzień odpoczynku nie zaszkodzi - powiedział, nie przerywając ruchów dłonią.
Jego ewidentny flirt bardzo mnie podniecał, pewnie większość lasek tak podrywał.
-Nie, ja serio muszę iść Justin- lekko odsunęłam się od jego dłoni‏.
-Nie chciałabyś spędzić ze mną czasu? Wczoraj dobrze się bawiliśmy - przekonywał mnie dalej, nie odpuszczając‏.
- Chciałabym,ale nie mogę rozumiesz? -zerwałam się szybko z łóżka- mogę ubrać się w łazience? - przygryzłam wargę bardzo niewinnie.
-Jasne - westchnął. - Jest tutaj - wskazał na białe drzwi naprzeciw pokoju.
Ruszyłam do łazienki i postanowiłam szybko się ubrać i jeszcze szybciej dostać się do domu. To niezręczne zapytać go o to czy mógłby mnie podrzucić,zbyt nachalne jak na jedną noc znajomości‏.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.‏
-Sophie, będziesz coś jadła? - zapytał Justin, stojąc za drzwiami.
-C-co? Um..nie ciągle mam mdłości chcę tylko być już w domu- pomyślałam zbyt głośno.
-Um.. jasne - powiedział czując odrzucenie. - Mogę cię zawieźć jeśli chcesz‏.
-Jeśli tylko możesz i mógłbyś to chętnie - wyszłam lekko zawstydzona.
-Tak, tylko muszę się ubrać poczekaj na mnie na dole‏.
Weszłam na podjazd i czekałam obok samochodu. Czułam jakoś zbyt wielkie zakłopotanie by czekać w salonie lub w jakimkolwiek pomieszczeniu w jego domu. Po pięciu minutach chłopak wyszedł z domu w szarych dresowych spodniach i białej podkoszulce, trzymając kluczyki do samochodu w ręce.
-Wsiadaj - powiedział, wsiadając do samochodu i nie czekając na mnie.
Wsiadłam szybko na miejsce pasażera i czułam lekkie zażenowanie przez to, że tak strasznie go wykorzystuje.
-Musisz podać mi adres, nie wiem gdzie jechać - westchnął.
Podałam mu adres mojego domu i uśmiechnęłam się lekko do niego.
-A dostanę coś w zamian?
-Chcesz mój numer telefonu? - zachichotał cicho wyjeżdżając spod domu.
-M-możliwe- przygryzłam wargę‏.
-Zapisz mi swój numer, a ja do ciebie zadzwonię - wyciągnął swojego złotego iPhone'a z kieszeni i podał mi go, prowadząc samochód.
Zapisałam siebie "Sophie" i położyłam telefon w kieszonce pomiędzy fotelami.
-Dziękuję - uśmiechnął się, ale ani razu na mnie nie spojrzał, ponieważ był skupiony na drodze.
Patrzyłam na niego uważnie na każdy szczegół jego twarzy aby chociaż trochę zapamiętać jego twarz gdy nawet gdzieś mi mignie będę mogła się po prostu przywitać. Wczoraj nawet tego nie zauważyłam, ale dziś widzę ma piękne długie i gęste rzęsy, słodki pieprzyk przy prawym kąciku ust. Jeśli miałyby długie włosy wyglądałbym jak dziewczyna, a nie chłopak.
-Jak tam? -szepnęłam cicho.
-A wiesz siedzę w samochodzie z piękną dziewczyną, więc całkiem fajnie.
-Z piękną mówisz? -zaśmiałam się cicho rumieniąc się lekko.
-Tak, jest piękna i ma taki uroczy uśmiech - spojrzał na mnie przelotnie, uśmiechając się.
-Nie czuję się tak i nie flirtuj tak ze mną, bo zaczerwienie się jeszcze bardziej, a to już nie będzie urocze‏.
-To jest bardzo urocze - zachichotał.
- Nie dla mnie, sorki - nerwowo zaciągałam rękawy ku dołowi moich dłoni.
-Jesteśmy na miejscu - powiedział, wjeżdżając na mój podjazd‏.
-To um...bardzo dziękuje za podwózkę,zajęcie się mną i wczorajszą imprezę, Justin‏.
-Kiedy się jeszcze zobaczymy? - zapytał, przyglądając mi się.
- Kiedy tylko zadzwonisz zawsze możemy ustalić coś razem- uśmiechnęłam się lekko patrząc mu w oczy.
-No to świetnie, zadzwonię. Do zobaczenia Sophie Jane Johns.
-Na razie -wysiadłam z samochodu, a mój uśmiech od razu zniknął.
Po chwili jego już nie było. Jego czerwony sportowy samochód zniknął za zakrętem i teraz zostałam sama. Strach podszedł mi do gardła i sama nie wiedziałam co mam robić‏. Nie pewnie ruszyłam przed siebie, czując jak moje nogi trzęsą się ze strachu‏. Oddech stał się bardzo szybko, powoli weszłam na schody domu nerwowo szukając kluczy‏. Wyjęłam je z kieszeni spodni i drżącymi dłońmi otworzyłam drzwi. Szybko dostałam się na górę oddychając z ulgą. Mamy nie było na dole, a rzadko przesiadywała na górze domu więc postanowiłam wziąć kąpiel i położyć się spać. Rozebrałam się z moich wczorajszych ciuchów i ruszyłam do łazienki, aby w końcu się rozluźnić. Nalałam gorącej wody do wanny z moim ulubionym brzoskwiniowym płynem do kąpieli, on samym zapachem dawał mi ukojenie. Weszłam do wody, kładąc się od razu rozluźniłam się.
Myślałam o tej całej nocy, pocałunku i poranku, a słowa dzień dobry księżniczko nadal rozbrzmiewały w moich uszach. Czułam miłe uczucie w brzuchu, które nadal nie chce odejść po tym idealnym pocałunku. Nie wiem co robił ze mną ten chłopak, ale po prostu oszalałam na jego punkcie i cholernie mi się spodobał. Nie wiedziałam czy jego słowa w samochodzie były prawdziwe, ale pragnęłam by tak uważał. Na początku nie zwracał na mnie uwagi lecz potem to się zmieniło i do tej pory nie wiem czemu‏.
Dzwonek mojego telefonu rozbrzmiał na całą łazienkę, co wyrwało mnie z moich przemyśleń. Automatycznie usiadłam i odebrałam.
-Słucham tu Sophie Johns?
-Hej piękna, dotarłaś bezpiecznie?
-P-piękna? Kto mówi?
-A jak myślisz?
- Myślę, że to na pewno ktoś bardzo seksowny‏.
-Jak bardzo seksowny?
- No musi bardzo skoro do mnie dzwoni - zaśmiałam się cicho.
-Oh więc z tobą rozmawiają tylko ci seksowni?
- Wydaje mi się, że tak‏
-Więc nie jestem tym jedynym? Łamiesz mi serce - powiedział, udając zranionego.
-Aktualnie nawet pies z kulawą nogą by mnie nie chciał, a co dopiero ty tajemniczy, męski głosie.
-Ja cholernie cię chcę, nie zauważyłaś tego rano?
-Nie raczej nie- droczyłam się z nim.
-No tak, masz racje powinienem bardziej zapoznać się z twoim ciałem - powiedział seksownie.
- Z-z moim ciałem? - zawstydziłam się jeszcze bardziej‏.
-Mhm, jest bardzo seksowne. Mógłbym się z nim zapoznawać nawet cały dzień.
- Wiesz teraz miałbyś okazję, bo aktualnie rozkoszuje się kąpielą- mruknęłam niskim głosem.
-Czy to jest zaproszenie‏?
- Możliwe, że tak panie Bieber..ma pan jeszcze jakąś chwilę potem już Sophie będzie kobietą w ubraniu.
-Za chwilę będę - powiedział szybko, powiedział szybko rozłączając się natychmiast‏.

Po chwili wyszłam z wanny owijając się ręcznikiem‏. Po tej krótkiej rozmowie nie potrafiłam przestać się uśmiechać. My flirtowaliśmy przez telefon. Chciałabym by było tak codziennie aby dzwonił, a ja rozpływałabym się w jego głosie. Pragnęłam by ten dzisiejszy pocałunek przekształcił się w codzienne pocałunki, którymi mogłabym się rozkoszować aż do końca życia. Pragnęłam też by niegrzeczne wyślij z poprzedniej nocy wróciły i stały się rzeczywistością.
Niespodziewanie usłyszałam ciche pukanie w szybie, a ja zaciskając dłonie na swoim ręczniku odwróciłam się do drzwi balkonu. Zza firanki ujrzałam postać mężczyzny, to był Justin. On na serio wziął moje słowa na poważnie. Czy tylko zależało mu na tym by łączyło nas coś więcej niż pocałunek?

________________________________________________
Hej kochani!
Rozdział miał być dodany już tydzień temu, ale dopiero dzisiaj udało nam się go dokończyć. 
Kolejnego rozdziału możecie się spodziewać za dwa tygodnie.
Jeśli podoba wam się to opowiadanie i chcecie być informowani o nowych rozdziałach zapisujcie się w zakładce "Informowani".
Dziękujemy wam za wszystkie komentarze i wyświetlenia. 
wasze @biebllins i @hug_me_justin_b


czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 2 "Niewinna"

Sophie


-A jak myślisz? - objął mnie ramieniem, puszczając mu oczko, przez co stałam się jeszcze bardziej zdezorientowana niż wcześniej.
Weszliśmy do klubu, a głośna muzyka dotarła wprost do moich uszu. Choć przed wejściem klub wydawał się mały i niepozorny, po wejściu okazuje się to przeciwieństwem tego miejsca. Neonowe światła oświetlały tłum ludzi bawiących się na wielkim parkiecie tuż za dj-em stojącym na podeście wraz ze swoim sprzętem. Moje spojrzenie powędrowało w lewą stronę gdzie znajdował się długi bar z przynajmniej czwórką barmanów. Automatycznie ruszyłam w jego stronę, aby w końcu pobyć w świecie dalekim od rzeczywistości. Już chciałam zamówić jednego z mocnych drinków, lecz poprzedziły mnie czyny Justina, przez co dopiero teraz przypomniało mi, że mam towarzystwo. 
-Poproszę kolejkę tego co zwykle, stary – odwrócił się do mnie z tym cwaniackim uśmieszkiem.
-To co zwykle? - zmarszczyłam brwi, spoglądając na niego. 
-Tak – odparł krótko, nie siląc się na jakiekolwiek ciągnięcie tego tematu. Przez cały czas, w którym oczekiwaliśmy na nasze zamówienie chłopak nie był zbyt zainteresowany moją osobą. Nie wiem dlaczego on w ogóle tutaj ze mną przyszedł skoro nawet nie zechciał nawiązać ze mną jakiegokolwiek kontaktu. Chłopak, który z początku wydawał mi się rozwiązaniem moich wszystkich problemów okazał się taki jak każdy. Byłam taka naiwna jak zawsze. Tak właściwie co ja sobie myślałam. Cholerny bóg seksu nigdy na mnie nie spojrzy, przecież jak ja wyglądam? Nie potrafię sprawić by wyglądać seksownie. Mamie zawsze przeszkadzało to, że jej córka zamiast sukienek, spódniczek i innych kobiecych rzeczy wolała nosić spodnie i porozciągane bluzy. Na 16 urodziny jako rodzinna tradycja każda dziewczyna dostawała szpilki od swojego taty ja dostałam trampki, które noszę do teraz. Nigdy nie czułam potrzeby by się zmienić, lecz w wieku 18 lat zaczynam odczuwać ciemną stronę mojego stylu. Tak samo moje włosy, długie i wiecznie rozpuszczone lub spięte na szybko w koński ogon. Wszystkie dziewczyny z mojego otoczenia już w wieku 14 lat miały o wiele więcej różnorodnych fryzur niż ja przez całe swoje życie. Wystarczy teraz tylko na mnie spojrzeć nawet nic sobą nie przedstawiam. Przyszłam z chłopakiem, który szczerze mówiąc jest marzeniem, każdej dziewczyny do Bóg wie jak drogiego klubu, a ja? Ja jestem ubrana jak dziecko przy tych wszystkich dziewczynach. Jestem pewna, że Justin właśnie lubi takie dziewczyny, które pokazują to co mogą mu zaoferować, a nie takie jak ja, które zakrywają wszystko tylko by ukryć wszystkie swoje niedoskonałości. Co ja sobie w ogóle myślałam? To była zwyczajna litość, nic więcej. Byłam głupia myśląc, że ktokolwiek może się mną zainteresować. 
-Czym się interesujesz? - zapytał znikąd, spoglądając na mnie. 
-Słucham? - zapytałam zamyślona.
-Czym się interesujesz, Sophie Johns? - powtórzył, wpatrując się we mnie tym nieodgadnionym spojrzeniem. 
-W sumie to niczym – odburknęłam krótką odpowiedzią, tak jak on to zrobił wcześniej. 
-Musi być coś co lubisz robić – ciągnął temat jakby nagle bardzo zainteresował się moją osobą. Muszę być szczera nic z tego wszystkiego nie rozumiałam. Ten chłopak był.. zbyt tajemniczy jak dla mnie. 
-A ty czym się interesujesz? 
-Interesuję się takimi dziewczynami jak ty – odparł wymijająco, a z jego ust uciekł cichy chichot. 
Barman postawił przed nami kieliszki, w których znajdowała się czysta wódka. 
-Wódka? - spojrzałam na niego, marszcząc brwi zniesmaczona. 
-Tak się najlepiej zapomina o swoich smutkach. Po pięciu już nie będziesz o nich pamiętać. 
Nie czekając na nic więcej chwyciłam jeden z kieliszków i szybkim ruchem wypiłam zawartość do dna, krzywiąc się na jego smak, lecz w tej chwili nie zwracałam na to uwagi. Jedyne czego pragnęłam to niebiańskiego rozluźnienia i braku rzeczywistości. Nim się zorientowałam wszystkie kieliszki były puste, a uczucie gorąca ogarnęło moje ciało. 
-Sophie może już wystarczy na dzisiaj, co?
-N-nie, zamówmy jeszcze jedną kolejkę – mruknęłam, chcąc jak najdłużej pozostać w tym stanie. 
-Na dzisiaj już koniec z piciem. 
-Jeśli na dzisiaj koniec z piciem to musisz ze mną zatańczyć – pociągnęłam go za rękę w stronę parkietu. 
Poczułam się pewniej przez wypity alkohol i zaczęłam wykonywać odważniejsze ruchy w stosunku co do Justina. Owinęłam ramiona wokół jego szyi przybliżając się do niego, aby móc położyć swoją głowę na jego torsie. Justin był lekko zszokowany moim posunięciem, lecz po chwili jego dłonie znalazły się na mojej talii i oboje poruszaliśmy się w rytm granej piosenki. Pierwszy raz w swoim życiu byłam tak blisko chłopaka, że czułam jego oddech na swoim karku, jego ciało przy swoim ciele i jego dłonie błądzące po mojej talii. Podniecenie wzrosło we mnie czując, że to w końcu ja góruje w tym tańcu. Chłopak przybliżył się jeszcze bardziej do mnie i otarł się o mnie okazując, że to on prowadzi ten taniec. Jego zachowanie działa na mnie tak mocno, że przez myśl przeszło mi, aby przeżyć z nim coś bardziej niegrzecznego tej nocy. Próbowałam poruszać się bardziej seksownie, obracając się do niego tyłem, kręcąc biodrami, aby poznał w końcu, że jest ona kobietą, a nie dziewczynką, którą można od tak ignorować. Jego oddech stał się nie równy, kiedy nasze ciała się stykały i ocierały o siebie. Nie jestem jedyną, której się to podoba.
W pomieszczeniu rozbrzmiała piosenka Bruno Marsa – When I Was Your Man, a Justin automatycznie obrócił mnie przodem do siebie. Nasze spojrzenia skrzyżowały się i żadne z nas nie odwróciło wzroku. Poczułam jak delikatne motylki łaskoczą mnie w brzuchu. Chłopak uniósł swoją dłoń do mojego policzka delikatnie je głaszcząc. Mój oddech przyśpieszył, kiedy jego wzrok przesunął się na moje usta. Poczułam delikatne muśniecie w kąciku moich ust. Gdy Justin pozostawił mokry ślad swoich warg, zapragnęłam go pocałować. Zanim się odsunął szybko złączyłam nasze usta w nieśmiałym pocałunku. Kiedy nie poczułam odwzajemnienia spanikowałam i chciałam się oddalić jak najszybciej, lecz po chwili chłopak pogłębił pocałunek obejmując mnie w talii. Czułam jak jego miękkie usta pewnie poruszały się razem z moimi. Jego zapach sprawił, że miałam ciarki na całym ciele. Pierwszy raz czułam tak wspaniałe uczucie podczas pocałunku. Pragnęłam by ta chwila trwała wieczność. Jedyne o czym teraz marzyłam to to by on też czuł to samo co ja. Nasz pocałunek z dość grzecznego i delikatnego stał się namiętny i momentami naszej dwójce brakowało tchu. W pewnym momencie poczułam, że moje wargi rozchylają się szerzej niż do zwykłego pocałunku poczułam jak język Justina próbuje dostać się do moich ust. Postanowiłam go wpuścić i nam obu dać większą przyjemność z tego zbliżenia. Moje oczy zamknęły się szczelniej, a z rozkoszy jaką sprawiała mi walka naszych języków cicho pomrukiwałam. Poczułam jak kąciki ust chłopaka unoszą się ku górze, uśmiechnął się czując moje lekkie drganie strun przez pomrukiwanie. Delikatnie pieściłam jego podniebienie, aby skupił się na pocałunku, a nie na tym jak ja na niego reaguje. Nie chętnie, lecz z wielkim przymusem musiałam się od niego odsunąć. 
-Musze wyjść.. Okropnie źle się czuje i strasznie kręci mi się w głowie – mruknęła opierając głowę o jego ramie. 
-Chodź – pociągnął mnie za rękę wyprowadzając z klubu. - Wiedziałem, że to za dużo alkoholu dla ciebie – westchnął, kiedy byliśmy już na zewnątrz. 
-Daj już spokój – usiadłam na pierwszą z lepszych ławek i nie trzymając potrzeby przechyliłam głowę i nie patrząc na nic zwymiotowałam. Było mi okropnie głupio i miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Po tym gdy ten incydent zdarzył się jeszcze kilka razy poczułam się okropnie. Było mi zimno i trzęsłam się okropnie czując, że moje usta zmieniły kolor z malinowych na kompletnie sine. Byłam zdana na jedną osobę,  która ze mną była.


Justin

Wyobraź sobie taką sytuacje. Idziesz parkiem na randkę z dwoma seksownymi dziewczynami, które są na ciebie tak napalone, że oddałyby ci się obie naraz, ale nagle w parku zauważasz płaczącą i załamaną dziewczynę. Jest piękna, dziewczyna z twoich snów. Dobrze dziewczyna w twoich snach wygląda bardziej nie grzecznie, a nie w zwykłych jeansach i za dużej bluzie, ale nie ważne. Podchodzisz do niej, rozmawiacie, następnie idziecie na imprezę, na której ona się upija (oczywiście nie z twojej winy). Zaczynacie tańczyć, a później przeżywacie cholernie dobry pocałunek, który mógłby trwać wieczność. Jej usta są tak idealne, że w twojej głowie pojawia się wiele pomysłów na to ile rzeczy można byłoby z nią zrobić, lecz ona kończy pocałunek. Mówi ci jak potwornie się czuję i kiedy już jesteście poza klubem wymiotuje. No i co robisz w tym momencie? No właśnie, nie wiesz co zrobić w tym momencie. 
Odgarnąłem jej włosy przytrzymując, aby nie zostały ubrudzone.
-Justin ja umieram – powiedziała wystraszona i spojrzała.
-Shh nie umierasz, spokojnie. Zabiorę cię do domu, dobrze? - pomogłem jej wstać. 
-Nie możesz, ja umieram, Justiin – powtarzała na okrągło. 
-Nie umierasz, Sophie. Położysz się i będzie ci lepiej. 
Zaprowadziłem ją do mojego samochodu i posadziłem na przednim siedzeniu. Mamrotała coś pod nosem patrząc w okno, a ja westchnąłem przez to do jakiego stanu się doprowadziła. Następnym razem muszę jej bardziej pilnować. Um.. znaczy jeśli w ogóle się z nią jeszcze spotkam.
Na samym początku było naprawdę zajebiście, ale potem no cóż stało się to co się stało, ale noc jest młoda i można wszystko naprawić. 
-Justin tak bardzo się źle czuję – jęknęła trzymając się za brzuch. 
-Proszę tylko nie wymiotuj w samochodzie, zaraz będziemy na miejscu – przyśpieszyłem samochód, a po około pięciu minutach byliśmy już pod moim domu. 
-Nie mam siły iść, Jus.. - szepnęła, kiedy otworzyłem jej drzwi. 
Westchnąłem ciężko i wziąłem ją na ręce, nogą zamykając drzwi samochodu. Była taka niewinna. Delikatnie położyła głowę na mojej klatce piersiowej i zamknęła oczy. Otworzyłem drzwi mojego domu i wszedłem do środka. Zamknąłem je i rzuciłem kluczyki na szafkę, kierując się w stronę schodów. Wchodząc po nich Sophie położyła dłoń na moim ramieniu. 
-Jesteś taki silny – mruknęła, dotykając je delikatnie. 
-Tak? Jaki jeszcze jestem? - zachichotałem, wchodząc do mojej sypialni.
-Nie wiem – wymamrotała cicho. 
Uśmiechnąłem się do siebie, widząc ją w takim stanie. Wiedziałem, że ona będzie moja tej nocy.


__________________________________________

Witajcie kochani!
Jeśli podoba wam się nasze opowiadanie i chcecie być informowani wejdźcie w zakładkę informowani. Następnie napiszcie w komentarzach unser swojego twittera lub aska.
Komentarze pod rozdziałem bardzo mile widziane, ponieważ motywują one nas do dalszego pisania. 
Dziękujemy za każde wejście i każdy komentarz. 
wasze @biebllins & @hug_me_justin_b

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 1 "Szczere nadzieje"

Sophie
         Jedyną myślą którą wtedy miałam była ucieczka, a potem jak zwykle strach i rozpacz to już chyba była taka moja codzienność. Biegnąc przed siebie słyszałam tylko mój szybki, przerażony oddech, a jedyne co widziałam to moje stare, już obdarte trampki. Chciałam tylko poczuć się bezpiecznie i złapać dech w piersiach. Żyć jak dawniej tak samo jak moje rówieśniczki. Wbiegłam do parku i nerwowo rozglądałam się wokół siebie, zauważając wolną ławkę. Usiadłam na niej, starając się o niczym nie myśleć i zapomnieć. 
        Moje gardło zacisnęły łzy. Przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej i ukryłam w nich twarz. Nigdy nie byłam silna i od dłuższego czasu już nie potrafiłam tłumic w sobie emocji jak dawniej. Samotność, w której tkwię zmieniła mnie nie do poznania.  Osoba, którą byłam już dawno we mnie umarła. Jestem kimś zupełnie innym, zniszczonym, zranionym. Emocje ogarnęły moje ciało, a łzy zaczęły powoli spływać po moich policzkach. Całe moje życie wygląda teraz jak pasmo porażek. Straciłam nadzieje na jakiekolwiek szczęśliwe zakończenie. Cały świat odwrócił się do mnie plecami. Nie uzyskałam od nikogo pomocy ani wsparcia. Czułam się po prostu nie potrzebna. Jestem bezużyteczną 18-letnią dziewczyną bez wizji na życie i okropną przeszłością, która odbiła się negatywnie na jej psychice. 
Udało mi się uciec. Udało mi się uciec od najgorszego, lecz teraz scenariusze, które sobie układałam są tak odległe. Myślałam, że wszystko się zmieni wraz z tym, lecz czuję, że jest i będzie tylko gorzej. Strach powiększa się z sekundy na sekundę, a bezpieczeństwo, które sobie obiecałam tak naprawdę jest jedynie złudzeniem. 
-Żaden mężczyzna nie jest wart twoich łez – usłyszałam głos obok siebie. 
Mój wzrok ostrożnie przeniósł się na niego. Chłopak, którego ujrzałam wpatrywał się obojętnie przed siebie. Przez łzy w oczach mogłam dostrzec jedynie jego kontur i ułożone jasne włosy. 
-Mówisz do mnie? – zapytałam nieśmiało, delikatnie ścierając swoje łzy, dzięki czemu obraz stał się wyraźniejszy. 
Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, a jego wzrok powędrował wprost w moje oczy. 
-A widzisz tutaj kogoś prócz nas? – zaśmiał się cicho, a ja nie mogłam wydusić  z siebie ani słowa przez głębie jego ciemnych oczu. 
-N-Nie.. Po prostu.. Nie ważne – westchnęłam, odwracając wzrok i nieśmiało zakrywając swoje nadgarstki. 
-„Twoja skóra to nie papier – nie tnij jej. Twoja twarz to nie maska – nie zakrywaj jej. Twoje życie to nie film – nie kończ go.” – powiedział spoglądając na moje ręce, które szybko zabrałam z linii jego wzroku. 
-Nie cięłam się – szepnęłam cicho, a łzy znów zaczęły mimowolnie spływać po moich policzkach przez wracające do mnie wspomnienia z minionych miesięcy. 
-Jak mogę ci pomóc? – zapytał cicho, a w jego głosie zdawało mi się słyszeć troskę. 
-Proszę pomóż mi zapomnieć.. – szepnęłam drżącym głosem, lecz po chwili dopiero doszło do mnie co tak naprawdę powiedziałam. To szaleństwo, że poprosiłam obcego chłopaka o pomoc. Nie wiedziałam nawet jak ma na imię. Chciałam to cofnąć, lecz pierwszy raz w życiu zdecydowałam się zaryzykować.
-Chodźmy – wstał, wyciągając dłoń w moją stronę, którą po chwili nie pewnie ujęłam. 
Ruszyliśmy przed siebie, lecz żadne z nas się nie odezwało. Idąc obok niego, w końcu mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Chłopak jak na swoją posturę nie był zbyt wysoki. Swoje jasne włosy miał ułożone do góry, a jego prawe ucho zdobił srebrny kolczyk. Ubrany był w szarą zwyczajną koszulkę, na którą narzucił czarną skórzana kurtkę. Jego czarne spodnie założone były szokująco nisko. Nie mam pojęcia jak te spodnie mogą się utrzymywać na jego tyłku. Zaśmiałam się cicho, lekko kręcąc głową ze zdziwienia.
-Co cię tak bawi? – spojrzał na mnie ciekawy. 
-N-nic, ja po prostu.. n-nic. Umm.. Jak masz na imię? – zmieniłam szybko temat, aby nie wnikał w poprzednią myśl.
-Jestem Justin, a ty? 
-Sophie Johns – odparłam, nie odrywając od niego wzroku. Nie mogę powiedzieć, że nie oczarował mnie swoim urokiem osobistym, chociaż nigdy nie interesował mnie taki typ chłopaka. – Jak daleko jeszcze? 
-Zaraz będziemy na miejscu – uśmiechnął się do mnie, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Starałam się go ignorować, lecz nie było to proste kiedy Justin przyglądał mi się. Szliśmy przed siebie, a telefon nagminnie dzwonił. Nerwy coraz bardziej się we mnie wzbierały, wiedząc kto chciał się ze mną skontaktować. 
-Nie odbierzesz? –zapytał zirytowany. 
-T-tak.. – wyciągnęłam telefon i nerwowo odebrałam połączenie. – Słucham?
-Wiesz co Cię spotka jeśli wrócisz mała dziwko?! I tak cię dopadnę mała ździro! Twoja mamunia będzie błagać moich starych o litość – krzyczał mężczyzna w słuchawce,  a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Spojrzałam na Justina, który przyglądał mi się zmartwiony.
-Co się stało? – zapytał cicho, na co pokręciłam głową przerażona. Poczułam jak jego dłoń, wyciąga mi telefon z ręki i przykłada do swojego ucha. 
-Czemu nic się kurwa nie odzywasz? Jesteś taka naiwna! Myślisz, że co jakiś książę z bajki Cię uratuje?! Jesteś małą szmatą! Jesteś tylko moją własnością i to się nigdy nie zmieni! – śmiał się złośliwie.
-O czym ty do cholery mówisz?! Kim ty w ogóle jesteś? Nikt nie będzie tu niczyją własnością – warknął, marszcząc brwi.
-A ty kim do chuja jesteś? Już szmata znalazła sobie nowego lalusia, huh?! Jesteś śmieszny chłopczyku! – drwił z nas obojga. 
-Widocznie nie wystarczałeś jej na tyle, by ją zadowolić. Nie moja wina, że jesteś takim frajerem, żeby nie umieć zatrzymać dziewczyny przy sobie, a po drugie ona nie jest szmatą tylko ma na imię Sophie skurwielu.
Pierwszy raz ktoś od lat stanął w mojej obronie. Czułam miłe uczucie w brzuchu i ciepło na sercu słysząc jego słowa. Najlepsze było w tym to, że chłopak podał mi pomocną dłoń nie chcąc znać mojej historii. Nie wiedziałam czy mogę mu ufać, albo czy w ogóle dobrze robię idąc z nim, lecz czułam przy nim wolność, której już tak dawno potrzebowałam. 
-Odpierdol się od niej i przestań ją nękać! – krzyknął,  rozłączając się. – Ja pierdole, kto to był? Czy to przez niego płakałaś?  
-T-tak.. nie pytaj o nic więcej, proszę – szepnęłam spuszczając głowę.
Skinął głową i ujął moją dłoń swoją, następnie delikatnie się do mnie uśmiechając. 
-Uśmiechnij się, nie ma co się przejmować takimi dupkami – masował delikatnie kciukiem zewnętrzną stronę mojej dłoni. 
Poczułam jak  w moim brzuchu wariują mi setki, a nawet miliony motyli. Czy można czuć coś do chłopaka którego poznało się z dwie godziny wcześniej? Jestem pewna, że nawet nie jest mną zainteresowany, ale dlaczego chciał mi pomóc? Byłam mu obca, a on bez interesowanie podał mi pomocną dłoń. Mogłam się mylić i ta mała cząstka mnie miała nadzieje, że ten tajemniczy chłopak jest tym, który zmieni moje życie na lepsze?
-Jesteśmy na miejscu – powiedział, kiedy doszliśmy pod drzwi klubu, do którego stała długa kolejka do wejścia. Byłam tu pierwszy raz, ale po tłumie mogę stwierdzić, że był on popularny u nas w mieście. 
-Jesteś pewny, że chcesz iść właśnie tutaj? Będziemy czekać godzinami – westchnęłam, przejeżdżając wzrokiem po czekających ludziach. 
-Myślisz, że mam zamiar czekaj w tej kolejce? – zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę do samego wejścia. Kiedy ochroniarz ujrzał nas przed sobą od razu się uśmiechnął. 
-Co Bieber, nagła zmiana planów? – ciemnoskóry mężczyzna spojrzał na mnie znacząco. 
-A jak myślisz? – objął mnie ramieniem, puszczając mu oczko, przez co stałam się jeszcze bardziej zdezorientowana niż wcześniej. 

*cytat Justina Biebera
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


No i mamy w końcu pierwszy rozdział. Mamy nadzieje, że podoba wam się podoba i będziecie częstymi gośćmi na naszym blogu. Chciałybyśmy znać waszą opinię, więc komentarze są bardzo mile widziane.

wasze @biebllins i @hug_me_justin_b


sobota, 5 lipca 2014

Prolog

 Znacie to uczucie kiedy ciągle wpadacie w dół? Jedyne co czujecie to rozpacz i strach przed kolejnym dniem. Marzenie o tym by twoje życie było idealne gaśnie z dnia na dzień. Optymistyczna część ciebie już dawno zginęła. Pozostała tylko zraniona dusza, której nie można już uratować. Wiara w miłość i dobro stała się jedynie kłamstwem. Potrzebujesz ratunku, ale na linii horyzontu nie widać tego księcia z bajki, o którym marzyłaś w dzieciństwie. Każdy kolejny dzień staje się gorszy od poprzedniego.
Jeden dzień potrafi wszystko zmienić. Jedna rozmowa daje maleńką nadzieje na przywrócenie dawnej rzeczywistości. Mimo, że nie wierzysz w miłość to miłe uczucie pojawia się w środku ciebie i odmienia cię całkowicie. Zaczynasz wierzyć i czuć bezpieczeństwo, którego tak bardzo potrzebujesz w swoim życiu.  Jedyna osoba, która dała ci nadzieje na prawdziwą miłość w głębi duszy jest zupełnie kimś innym niż przypuszczałaś. Każdy ma swoją nie wypowiedzianą historię, a ja mam zamiar opowiedzieć wam historię miłości, której jeszcze nie znacie, w której uczucie dwóch osób znaczy więcej niż cokolwiek innego w ich życiu. „Dzień Dobry księżniczko” słowa, które już do końca odmieniły ich życie.

~~~~~~~~~~~~~~~~


Mamy w końcu prolog nowego opowiadania, mam nadzieje, że wam się podoba. Piszcie swoje opinię w komentarzach. Chciałabym wiedzieć, czy ktoś w ogóle czytałby to opowiadanie i czy mam je pisać dalej.
Jeśli będziecie chcieli być informowani piszcie w komentarzach w zakładce "informowani".
wasze @biebllins i @hug_me_justin_b