piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 1 "Szczere nadzieje"

Sophie
         Jedyną myślą którą wtedy miałam była ucieczka, a potem jak zwykle strach i rozpacz to już chyba była taka moja codzienność. Biegnąc przed siebie słyszałam tylko mój szybki, przerażony oddech, a jedyne co widziałam to moje stare, już obdarte trampki. Chciałam tylko poczuć się bezpiecznie i złapać dech w piersiach. Żyć jak dawniej tak samo jak moje rówieśniczki. Wbiegłam do parku i nerwowo rozglądałam się wokół siebie, zauważając wolną ławkę. Usiadłam na niej, starając się o niczym nie myśleć i zapomnieć. 
        Moje gardło zacisnęły łzy. Przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej i ukryłam w nich twarz. Nigdy nie byłam silna i od dłuższego czasu już nie potrafiłam tłumic w sobie emocji jak dawniej. Samotność, w której tkwię zmieniła mnie nie do poznania.  Osoba, którą byłam już dawno we mnie umarła. Jestem kimś zupełnie innym, zniszczonym, zranionym. Emocje ogarnęły moje ciało, a łzy zaczęły powoli spływać po moich policzkach. Całe moje życie wygląda teraz jak pasmo porażek. Straciłam nadzieje na jakiekolwiek szczęśliwe zakończenie. Cały świat odwrócił się do mnie plecami. Nie uzyskałam od nikogo pomocy ani wsparcia. Czułam się po prostu nie potrzebna. Jestem bezużyteczną 18-letnią dziewczyną bez wizji na życie i okropną przeszłością, która odbiła się negatywnie na jej psychice. 
Udało mi się uciec. Udało mi się uciec od najgorszego, lecz teraz scenariusze, które sobie układałam są tak odległe. Myślałam, że wszystko się zmieni wraz z tym, lecz czuję, że jest i będzie tylko gorzej. Strach powiększa się z sekundy na sekundę, a bezpieczeństwo, które sobie obiecałam tak naprawdę jest jedynie złudzeniem. 
-Żaden mężczyzna nie jest wart twoich łez – usłyszałam głos obok siebie. 
Mój wzrok ostrożnie przeniósł się na niego. Chłopak, którego ujrzałam wpatrywał się obojętnie przed siebie. Przez łzy w oczach mogłam dostrzec jedynie jego kontur i ułożone jasne włosy. 
-Mówisz do mnie? – zapytałam nieśmiało, delikatnie ścierając swoje łzy, dzięki czemu obraz stał się wyraźniejszy. 
Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, a jego wzrok powędrował wprost w moje oczy. 
-A widzisz tutaj kogoś prócz nas? – zaśmiał się cicho, a ja nie mogłam wydusić  z siebie ani słowa przez głębie jego ciemnych oczu. 
-N-Nie.. Po prostu.. Nie ważne – westchnęłam, odwracając wzrok i nieśmiało zakrywając swoje nadgarstki. 
-„Twoja skóra to nie papier – nie tnij jej. Twoja twarz to nie maska – nie zakrywaj jej. Twoje życie to nie film – nie kończ go.” – powiedział spoglądając na moje ręce, które szybko zabrałam z linii jego wzroku. 
-Nie cięłam się – szepnęłam cicho, a łzy znów zaczęły mimowolnie spływać po moich policzkach przez wracające do mnie wspomnienia z minionych miesięcy. 
-Jak mogę ci pomóc? – zapytał cicho, a w jego głosie zdawało mi się słyszeć troskę. 
-Proszę pomóż mi zapomnieć.. – szepnęłam drżącym głosem, lecz po chwili dopiero doszło do mnie co tak naprawdę powiedziałam. To szaleństwo, że poprosiłam obcego chłopaka o pomoc. Nie wiedziałam nawet jak ma na imię. Chciałam to cofnąć, lecz pierwszy raz w życiu zdecydowałam się zaryzykować.
-Chodźmy – wstał, wyciągając dłoń w moją stronę, którą po chwili nie pewnie ujęłam. 
Ruszyliśmy przed siebie, lecz żadne z nas się nie odezwało. Idąc obok niego, w końcu mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Chłopak jak na swoją posturę nie był zbyt wysoki. Swoje jasne włosy miał ułożone do góry, a jego prawe ucho zdobił srebrny kolczyk. Ubrany był w szarą zwyczajną koszulkę, na którą narzucił czarną skórzana kurtkę. Jego czarne spodnie założone były szokująco nisko. Nie mam pojęcia jak te spodnie mogą się utrzymywać na jego tyłku. Zaśmiałam się cicho, lekko kręcąc głową ze zdziwienia.
-Co cię tak bawi? – spojrzał na mnie ciekawy. 
-N-nic, ja po prostu.. n-nic. Umm.. Jak masz na imię? – zmieniłam szybko temat, aby nie wnikał w poprzednią myśl.
-Jestem Justin, a ty? 
-Sophie Johns – odparłam, nie odrywając od niego wzroku. Nie mogę powiedzieć, że nie oczarował mnie swoim urokiem osobistym, chociaż nigdy nie interesował mnie taki typ chłopaka. – Jak daleko jeszcze? 
-Zaraz będziemy na miejscu – uśmiechnął się do mnie, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Starałam się go ignorować, lecz nie było to proste kiedy Justin przyglądał mi się. Szliśmy przed siebie, a telefon nagminnie dzwonił. Nerwy coraz bardziej się we mnie wzbierały, wiedząc kto chciał się ze mną skontaktować. 
-Nie odbierzesz? –zapytał zirytowany. 
-T-tak.. – wyciągnęłam telefon i nerwowo odebrałam połączenie. – Słucham?
-Wiesz co Cię spotka jeśli wrócisz mała dziwko?! I tak cię dopadnę mała ździro! Twoja mamunia będzie błagać moich starych o litość – krzyczał mężczyzna w słuchawce,  a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Spojrzałam na Justina, który przyglądał mi się zmartwiony.
-Co się stało? – zapytał cicho, na co pokręciłam głową przerażona. Poczułam jak jego dłoń, wyciąga mi telefon z ręki i przykłada do swojego ucha. 
-Czemu nic się kurwa nie odzywasz? Jesteś taka naiwna! Myślisz, że co jakiś książę z bajki Cię uratuje?! Jesteś małą szmatą! Jesteś tylko moją własnością i to się nigdy nie zmieni! – śmiał się złośliwie.
-O czym ty do cholery mówisz?! Kim ty w ogóle jesteś? Nikt nie będzie tu niczyją własnością – warknął, marszcząc brwi.
-A ty kim do chuja jesteś? Już szmata znalazła sobie nowego lalusia, huh?! Jesteś śmieszny chłopczyku! – drwił z nas obojga. 
-Widocznie nie wystarczałeś jej na tyle, by ją zadowolić. Nie moja wina, że jesteś takim frajerem, żeby nie umieć zatrzymać dziewczyny przy sobie, a po drugie ona nie jest szmatą tylko ma na imię Sophie skurwielu.
Pierwszy raz ktoś od lat stanął w mojej obronie. Czułam miłe uczucie w brzuchu i ciepło na sercu słysząc jego słowa. Najlepsze było w tym to, że chłopak podał mi pomocną dłoń nie chcąc znać mojej historii. Nie wiedziałam czy mogę mu ufać, albo czy w ogóle dobrze robię idąc z nim, lecz czułam przy nim wolność, której już tak dawno potrzebowałam. 
-Odpierdol się od niej i przestań ją nękać! – krzyknął,  rozłączając się. – Ja pierdole, kto to był? Czy to przez niego płakałaś?  
-T-tak.. nie pytaj o nic więcej, proszę – szepnęłam spuszczając głowę.
Skinął głową i ujął moją dłoń swoją, następnie delikatnie się do mnie uśmiechając. 
-Uśmiechnij się, nie ma co się przejmować takimi dupkami – masował delikatnie kciukiem zewnętrzną stronę mojej dłoni. 
Poczułam jak  w moim brzuchu wariują mi setki, a nawet miliony motyli. Czy można czuć coś do chłopaka którego poznało się z dwie godziny wcześniej? Jestem pewna, że nawet nie jest mną zainteresowany, ale dlaczego chciał mi pomóc? Byłam mu obca, a on bez interesowanie podał mi pomocną dłoń. Mogłam się mylić i ta mała cząstka mnie miała nadzieje, że ten tajemniczy chłopak jest tym, który zmieni moje życie na lepsze?
-Jesteśmy na miejscu – powiedział, kiedy doszliśmy pod drzwi klubu, do którego stała długa kolejka do wejścia. Byłam tu pierwszy raz, ale po tłumie mogę stwierdzić, że był on popularny u nas w mieście. 
-Jesteś pewny, że chcesz iść właśnie tutaj? Będziemy czekać godzinami – westchnęłam, przejeżdżając wzrokiem po czekających ludziach. 
-Myślisz, że mam zamiar czekaj w tej kolejce? – zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę do samego wejścia. Kiedy ochroniarz ujrzał nas przed sobą od razu się uśmiechnął. 
-Co Bieber, nagła zmiana planów? – ciemnoskóry mężczyzna spojrzał na mnie znacząco. 
-A jak myślisz? – objął mnie ramieniem, puszczając mu oczko, przez co stałam się jeszcze bardziej zdezorientowana niż wcześniej. 

*cytat Justina Biebera
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


No i mamy w końcu pierwszy rozdział. Mamy nadzieje, że podoba wam się podoba i będziecie częstymi gośćmi na naszym blogu. Chciałybyśmy znać waszą opinię, więc komentarze są bardzo mile widziane.

wasze @biebllins i @hug_me_justin_b


7 komentarzy:

  1. Cudowny *_* Wiedziałam że mnie to wciągnie no po prostu wiedziałam :) Cholerka już się następnego doczekać nie mogę :) :**
    Wasz Jerry <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie jest swietne, ale jesli bedzie mniej przeklenstw (nie sugeruje, ze jest ich duzo) bedzie mega swietne,ale opowiadanie bardzo wciagajace przeczytalam to w ciagu 2 minut to jedyne opwiadanie ktore mi sie tak dobrze czyta, ze az mi sie jakis krotki wydawal ten rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jest cudowne, na pewno zostane i juz nie mogę się doczekać następnego ♥ i osobiście uważam, że pisane takim językiem jest jakby bliższe i bardziej realistyczne
    72-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. troche za szybko dzieje sie akcja wg mnie od razu ja spotyka i juz sie troszczy i wgl ale czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow ! Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń